Badacze reprezentujący Uniwersytet Stanu Arizona postanowili bliżej przyjrzeć się anomalii, która już od dłuższego czasu nurtuje naukowe grono. Chodzi o skalne kleksy znajdujące się we wnętrzu Ziemi. Wiele wskazuje, że stanowią one ślad po zderzeniu kuli ziemskiej z hipotetyczną planetą Teją, które doprowadziło do powstania Księżyca.

Zespół naukowców z Uniwersytetu Stanu Arizona bada tajemnicze kleksy skalne

Pod powierzchnią Ziemi znajdują się dwie skalne formy niewiadomego pochodzenia, które już od dłuższego czasu stanowią przedmiot zainteresowania naukowców. Jedna z nich zlokalizowana jest pod Afryką, a druga pod Pacyfikiem. Choć powstało na ich temat wiele różnych teorii, to żadnej z nich nie udało się jednoznacznie udowodnić. Wiadomo jednak, że skalne kleksy znajdują się tam już od bardzo długiego czasu. Ostatnio zaczęto zastanawiać się nad hipotezą, zgodnie z którą powstały one w chwili zderzenia antycznej planety Tei z Ziemią, wskutek którego powstał Księżyc.

Do zdarzenia doszło najprawdopodobniej 4,5 miliarda lat temu, a doprowadziło ono do oderwania się potężnych części obu planet. Odłam Tei stał się Księżycem. Wciąż nie wiadomo jednak, co stało się z pozostałymi odłamami. Nie wyklucza się, że przez lata dryfowały one po kosmosie. W ostatnim czasie zaczęto jednak rozważań teorię, zgodnie z którą to właśnie z nich powstały skalne kleksy po Afryką i Pacyfikiem, które nazwane zostały large low-shear-velocity provinces (LLSVPs). Sprawie postanowił przyjrzeć się zespół naukowców z Uniwersytetu Stanu Arizona, kierowany przez Qianu Yuana.

Przełom w badaniach

Zdaniem badaczy istnieje duże prawdopodobieństwo, że LLSVPs są pozostałością po antycznej planecie o nazwie Teja. Można przypuszczać, że podczas zderzenia, Ziemia wchłonęła pochodzące z niej odpryski, które przetrwały w jej wnętrzu miliardy lat. Naukowcy podkreślają również, że teoria wielkiego zderzenia jest najlepiej zbadaną teorią powstania Księżyca, jednak wciąż brak jest wystarczających dowodów ją potwierdzających.

Zespół Yuana uważa, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że powierzchnia Tei była o kilka procent gęstsza od powierzchni Ziemi, dzięki czemu była ona w stanie wchłonąć fragmenty tej drugiej. Gdy przedostały się one do najniższej części naszego globu, przekształciły się w termochemiczne formy, które następnie przeszły w LLSVPs. Zespół z Arizony jest  więc bardzo bliski potwierdzenia teorii, na którą już od dłuższego czasu pochyla się środowisko naukowe.